Dla ułatwienia wyobrażania przygotowaliśmy plan siedliska w dużym formacie, który zawisł na ścianie, i od niego zaczynaliśmy spacer po ogrodzie.
Potem szukaliśmy razem roślin ukrytych wśród szybko strzelających w górę traw, skrzypów i szczawi. Mimo, że nie zdążyłam przygotować równych, wyściółkowanych ścieżek (oj, chciałam bardzo, ale uczę się godzić z tym, że nie da się więcej, niż się da :)), wszyscy daliśmy radę rozeznać się w przebiegu komunikacji i układzie ogrodu.
Na koniec była chwila relaksu i swobodnej rozmowy przy stole z napojami na podwórku, a po południu jeszcze ognisko z pieczonym chlebkiem i kiełbasą.
Gościliśmy kilka osób z lokalnego środowiska kulturalnego - panią Janinę Młotek z Rudna, potomkinię słynnej kołbielskiej "wycinankarki" (noszącej, co więcej, to samo nazwisko, co my), pana Alexandra, właściciela zabytkowego młyna hrabiego Zamojskiego w Kołbieli - ale też warszawiaków ze Służewa nad Dolinką i założycieli stowarzyszenia Moc Korzeni z Grodziska Mazowieckiego (którym bardzo dziękujemy za fotorelację)!
Mamy nadzieję, że tradycja spotkań się utrzyma i rozwinie, a pomysłów i gości będzie przybywać - w rozsądnych granicach oczywiście, żeby się wszyscy zmieścili!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz