10 grudnia 2023

Hurra! Działa!


 Skarżyłam się na fb, że mimo postawionego płotu, nasz zajęczy gość poczyna sobie śmiało. Straciliśmy duże części  młodego rokitnika, dwóch oczarów, kilka karagan i amorfę. Widać smaczne były. A jabłonki, gruszki, wierzby, nawet śliwki i orzech włoski zostały "popróbowane". 




Cóż, doświadczenia ogrodnika wśród pól :) Na poprzedniej działce, przy lesie początkowo drzewka przygryzały nam sarenki, ale po zrobieniu prowizorycznego ogrodzenia i powieszeniu na nim starych skarpet (oznaczyliśmy teren swoim zapachem :) sytuacja się uspokoiła. Tu nie próbowaliśmy wieszać skarpet (akurat nie było starych na zmarnowanie), ale ślady działalności murarskiej przy ławie pod bramę sądziliśmy, że zniechęcą intruza. Otóż nie zniechęciły. No i sąsiadów też mamy dalej. 


Od razu po odkryciu  nowych zgryzień postanowiliśmy działać. W otwór bramy tylnej wstawiliśmy siatkę, której mieliśmy kawałek. Akurat wystarczyło. Natomiast brama przednia musiała zostać otwarta ze względu na zapewnienie wjazdu.  Postaraliśmy się zatem zabezpieczyć potencjalne miejsca przejścia na obszar ogrodu. Dla naszej wygody także nie wszystkie zostały zastawione, jednak otwarte zostawiliśmy jedynie te ze środka podwórka.  


No i przyjechawszy po tygodniu zobaczyliśmy następujący obrazek:

Ale się naskakał! Ale sprawdzał!


Wygląda na to, że (na razie) się udało! W śniegu mogliśmy poobserwować wszystkie tropy dość dokładnie. W ogrodzie znaleźliśmy jedynie tropy "naszej" kuny (?) (najprawdopodobniej mieszka pod garażem). Ale zajączka już tylko koło wjazdu i na zewnątrz.  




Oczywiście może się okazać, że z czasem będzie eksplorować dalsze rejony i w końcu znajdzie lukę (luki!) w systemie, ale ten tydzień i tak już uważamy za sukces.