12 marca 2023

Kupujemy Zagrodę!

 Udało się! Wreszcie, po wielu poszukiwaniach, zastanawianiu się, dyskutowaniu, przymierzaniu (i paru innych „-aniach”) zdecydowaliśmy się na siedlisko spełniające przeważającą większość naszych kryteriów.

Jest na tyle blisko Warszawy, że nie będziemy mieć daleko do rodziny i znajomych, ale na tyle na wsi, że nie ma poczucia „podmiejskości”. Położone jest w pięknej okolicy, ma ładne widoki i nie jest w gęstej zabudowie, choć we wsi i z dojazdem asfaltowym.  Możemy zostać  w „naszej” wsi - tam, gdzie mamy inne grunty - więc będziemy mogli wykorzystać ziemię, którą już mamy. Jest przestronne!

Widocznie przyszedł właściwy czas, bo kontakty z właścicielami ułożyły się nam bardzo przyjaźnie, mogliśmy dokładnie obejrzeć i ocenić teren i budynki, a w efekcie naszych starań uzyskaliśmy też osiągalną dla nas cenę. Teraz przed nami droga przez notariusza, a potem.. Potem się dopiero zacznie!

 

Po 5 latach gospodarowania na wspólnej z kuzynami działce po babci (gdzie już zdążyłam założyć całkiem spory ogród) przychodzi czas zmiany na zupełnie własne miejsce. Chyba kuzyni tez się ucieszą, że będą mieć do dyspozycji całe siedlisko, a nie tylko połowę, bo toczyliśmy długie rozmowy o tym, jak najlepiej się podzielić, skoro żadna ze stron nie chciała się pozbyć swoich udziałów na rzecz drugiej.

 



Oczywiście ogród zamierzam zabrać ze sobą! Nie będzie to łatwe, ale wszystkie rośliny są jeszcze młode, więc przeniesienie nie powinno stanowić wielkiego problemu. Trudniej będzie zabrać ziemię (tę glebę, którą już udało mi się zbudować), zobaczę, co się da zrobić. Na szczęście na nowej działce materiału do budowania żyzności nie brakuje :)

 

Do tej pory wieś to był głownie ogród, bo domek babci stoi, dało się w nim przenocować i nie było powodu, żeby w nim coś robić (poza jednorazowym zasmarowaniem nieszczelności na dachu). Teraz jednak okazuje się, że pierwszy przed ogrodem musi być jednak dom. Dom jest, murowany, w dobrym stanie (wstępnie do wymiany poszycie dachowe), ale jest w standardzie naszej babci (kuchnia na węgiel, brak łazienki i woda ze studni na zewnątrz), a my mamy jednak nieco wyższe wymagania.  Ha, mieszczuchy!



Zatem na początek czeka nas przebudowa domu, żeby dało się w nim zamieszkać. Będzie się działo!